Woody Allen zapytany, dla kogo zrobił ten film , odpowiedział:"Dla widzów o mocnych ....mięśniach brzucha"."Miłość i śmierć" da satysfakcję przede wszystkim miłośnikom humoru absurdalnego .Widać tu fascynacje braćmi Marx, do powinowactwa z którymi Allen chętnie się przyznawał .Ten film jest błyskotliwie zgrywuską wersją "Wojny i pokoju"Lwa Tołstoja .Bohater , Borys Gruszenko, z zamożnego rodu ma wśród wielu wad jedną niegodną szlacheckiego syna.W czasach gdy wszyscy marzą o walce przeciwko wojskom napoleońskim on jest miłośnikiem pokoju.Ale prawem paradoksu , z inspiracji pieknej kobiety stanie się bohaterem wojny.Allen nie tylko zabawia publiczność .Jego bohater to jakby on sam :inteligentny nowojorski błazen przeniesiony w świat niby-Tołstojski, by kpić z amerykańskich pseudointelektualistów znających rosyjską literaturą powierzchownie ,lecz snobujących się na fascynację nią, szczególnie "Wojną i pokojem".Allen zdaję się mówić :oto ekranizacja "Wojny i pokoju", na jaką zasługujecie .Jego ironia skierowana jest szczególniepod adresem hałaśliwego "nawiedzonego pacyfizmu" , po części naiwnego lub zakłamanego.